O japońskich pociągach trudno pisać nie będąc znawcą tematu. Ale ilu takich znawców znamy? Jednego – Yuichiro. Ale on jest specjalistą od jednej kategorii pociągów kakueki – teisha. Kategorii pociągów jest wiele, a w każdej z nich jest po kilka, kilkanaście typów. I znajdź tu jednego mądrego.
Spróbujemy więc temat ogarnąć subiektywnie i statystycznie. Według naszych obliczeń w Japonii jest co najmniej osiem ogromnych (zazwyczaj kilku- lub kilkunastohektarowych) muzeów kolejnictwa, nie licząc dziesiątki pomniejszych o znaczeniu regionalnym. I to wystarczy, aby ujrzeć skalę miłości Japończyków do pociągów. Zwiedziliśmy jedno z muzeów – SCMAGLEV and Railway Park w Nagoyi.
Pierwsze wrażenie: imponujące. W warstwie informacyjnej: pasjonujące. Ogromna hala skrywała kilkadziesiąt typów pociągów, niegdyś czynnych, z których każdy miał swoją historię (zdj. powyżej) . Siedem działów pociągowych, jeden dział z lokomotywami i dodatkowa hala jak z kosmosu skrywająca dwa tajemnicze składy: shinkansen klasy 955 i nadprzewodnikowy Maglev. Pierwszy shinkansen wyjechał na japońskie tory w 1964 roku i rozwijał w ówczesnych czasach największą szybkość na świecie: 210 km/h. W tym czasie w Polsce z trudem elektryfikowano linie, a większość tras wciąż obsługiwały parowe ciuchcie (w 2014 roku w naszym kraju ogłoszono, iż pierwszy ze składów zaczął osiągać szybkość powyżej 160 km/h). Japończycy od lat 60. w sposób ciągły udoskonalali szyny, tabor i trakcje. W 1997 roku ich shinkanseny osiągały szybkość 270 km/h. Poza – że tak osobliwie zażartujemy – tradycyjnymi shinkansenami, w Japonii co rusz powstają pociągi-dzieła sztuki jak np. Seven Stars, najbardziej luksusowy pociąg świata, którego całkiem przypadkiem, udało nam się spotkać na stacji końcowej w Kagoshimie (na wyspie Kyushu).
Na rezerwacje miejsca w Seven Stars trzeba czekać rok. Najdroższy bilet w klasie A kosztuje ok. 60 tys. zł (sześćdziesiąt tysięcy złotych –mówimy o cenie biletów za jedną osobę, a nie o cenie wagonu). Udało nam się do Siedmiu Gwiazdek zbliżyć, aby zrobić zdjęcie (zdj. obok). Nawet z zewnątrz pociągu czuło się aurę luksusu. Ale to nie jedyne cudo na szynach. W maju tego roku (2017) na tory Japonii wyjechał prawdziwy pociąg-apartamentowiec: Train Suite Shiki-Shima. Czy można sobie wyobrazić pociąg, który składa się z małych, ale dwupiętrowych ultra nowoczesnych mieszkań z salonem z kominkiem (na piętrze), sypialnią (piętro niżej) i łazienką (pomiędzy)? Poza realiami japońskimi, chyba nie. Na przedzie pociągu jest salon panoramiczny, z ukośnie rozłożonymi, białymi, skórzanymi kanapami, gdzie mogą spotykać się wszyscy pasażerowie. Ciekawych widoku tego zjawiska odsyłamy do wyszukiwarek – my go znamy jedynie z licznych folderów zamieszczanych w zwykłych shinkansenach. Osobista przejażdżka to kwestia ok. 10- 12 tys. zł. Parę tygodni temu pociąg został zgłoszony do konkursu „100 najlepszych obiektów designerskich na świecie”. Wróżymy zwycięstwo, choć w szranki stanąć może najnowszy hotel na szynach: ciemnozielony, z kabiną maszynisty przypominający kabuto (chełm) samuraja Twilight Express Mizukaze. Cóż, mamy wrażenie, że odbywa się tu istny wyścig na jakość, elegancję i nowoczesność nieznany nigdzie na świecie. Nie trzeba dodawać, że w owym wyścigu zwycięzcą jest po prostu pasażer.
Wracając do muzeum SCMAGLEV and Railway Park w Nagoyi i samego Magleva. Nie bez przyczyny nosi nazwę najbardziej tajemniczego pojazdu świata. Nie możemy napisać, że szynowego, bo Maglev nie porusza się po szynach: jedzie na kołach, które po osiągnięciu ok. 150 km/h chowają się niczym podwozie w samolocie i pociąg zaczyna lewitować w polu elektromagnetycznym. Do tej pory najszybszy z nich osiąga szybkość 581 km/h (na zdj. poniżej, Maglev po prawej obok shinkansena 300 X Klasy 955, to oryginały – nie makieta). Czy Maglev jeździ w Japonii? Trudno jednoznacznie powiedzieć. W zasadzie tak, choć wciąż nie wozi pasażerów. Maglevy krótkich dystansach jeżdżą w Chinach, Mongolii i USA. Japończycy prawdopodobnie traktują te obszary jako pola testowe i konstruują zarówno swoją wersję pojazdu jak i koryta elektromagnetycznego. Na razie wiadomo tylko tyle, że pojedzie trasą Tokio-Nagoya (366 km). Obecnie znany, ostatni prototyp pokazany dziennikarzom rok temu osiągał szybkość 603 km/h. Czy to ostatnie słowo konstruktorów? Pytanie jest, oczywiście, retoryczne.
Planując wizytę w muzeum proponujemy zarezerwować sobie co najmniej kilka godzin, bo można tam zrobić kilka bardzo interesujących przystanków. Na przykład przy dioramie – dużej i bardzo dokładanej makiecie Tokaido (zwyczajowa nazwa drogi z Tokio do Kyoto) z dokładnym odtworzeniem najbardziej reprezentatywnych budynków znajdujących się na tej trasie wraz z uchwyconymi scenkami z życia zwykłych mieszkańców (zdj. obok – mały fragment). Na dioramie pokazane są też zmienności pory dnia, a tym samym można dostrzec intensywność przejazdów pociągów w ciągu doby i oświetlenia trasy.
Innym punktem wartym zatrzymania się jest symulator kierowania shinkansenem (zdj. obok). Aby skorzystać z takiej możliwości, należy wrzucić kupon ze swojego biletu do muzealnej skrzynki w pierwszej sali ekspozycyjnej. O określonych godzinach następuje losowanie. Poza weekendami na swoją kolej 🙂 nie czeka się zbyt długo. Pomimo, iż stojąca stewardesa dość klarownie wyjaśnia zasady nawigowania pociągiem, adrenalina towarzysząca wizycie w symulatorze jest spora. Mirecki nie dość, że pociągu nie wykoleił, to osiągnął mistrzowski wynik 270 km/h (z 285 km/h możliwych do osiągnięcia).
Samo muzeum jest nie tylko frajdą, ale i pożyteczną przygodą edukacyjną dla dzieci – widać bardzo lubianą, bo przychodzą tam liczne grupy szkolne lub dzieci z rodzicami (zdj. poniżej). Ponad to dla najmłodszych są sale do wypoczynku i zabawy oraz sklepik muzealny zaopatrzony w najrozmaitsze gadżety a la` shinkansen.
Nie wiem czy w Japonii istnieje osobne zjawisko „kolejowej etykiety”, ale szacunek pasażerów do wszystkich pracowników kolei (i odwrotnie) jest ogromny. To zawód ogromnego zaufania publicznego, a pracownicy kolei mając tę świadomość, nie pozwalają sobie na najmniejsze odstępstwo w zachowaniu czy ubiorze. Prawdopodobnie w sposób bezpośredni przekłada się to na niezwykłą czystość i punktualność zwykłych pociągów. Popatrzmy zresztą:
Choć już o tym wspominaliśmy, warto przypomnieć, że przed wejściem do pociągu należy stanąć w odpowiednim sektorze, przy odpowiednim oznakowaniu i – oczywiście – w kolejce (zdj. poniżej po lewej). Podczas rezerwacji miejscówek nie ma co prosić o miejsce „przodem do kierunku jazdy”, bo w Japonii wszystkie fotele zawsze są zwrócone przodem. Przed podróżą na dalszą odległość warto zaopatrzyć się w pociągowe jedzenie: ekibento, które można kupić w kioskach Ekiben (zdj. poniżej po prawej).
W związku z tym, że rok 2017 został ogłoszony w Japonii Rokiem Shinkansenów pojawiło się mnóstwo gadżetów, które tę okazję podkreślają, z czego jedna stała się wręcz kultowa: plastikowe pudełko ekibento w kształcie shinkansena serii E700 (bullet train). Niewątpliwa frajda dla najmłodszych i zabawka podczas monotonnej podróży. Otoczeni wszechobecnymi plakatami ulegliśmy sile reklamy. Kupiliśmy, zjedliśmy ze smakiem zawartość, a plastikowe pudełko zachowaliśmy, aby trzymać w nich nici i guziki 🙂
2 komentarze
Jacek
19 grudnia 2017 o 14:44今年は何かが私をバウンスし、私は本当のクリスマスカードを送ることに決めました。 あなたの住所を入力してください。 シカゴからのJacek。
Mireccy
6 stycznia 2018 o 10:21カードは到着しませんでしたが、あなたの良い意図に感謝します!