Strasznie rozwlekłe jest to Beppu. Położone na wzgórzach i przy kiepskiej infrastrukturze komunikacyjnej wymagają kondycji i cierpliwości. Błąkając się w poszukiwaniu Muzeum Bambusu weszliśmy przez przypadek do elitarnego klubu strzeleckiego Kyudo. Lepszej nagrody za naszą wytrwałość nie mogliśmy otrzymać.
Przez rozsunięte drzwi pani z klubu zaprosiła nas do wnętrza. Właśnie trwało ważenie strzał ya (to nazwa strzał). Pojedynczo i w pęczkach (na zd. obok). Zdejmujemy buty i zaczynamy wgapianie się. Tradycyjne pytania skąd jesteśmy („Oooo Porando!” – wszyscy zdziwieni) i zaproszenie do wejścia najpierw na teren klubu, a potem na przestrzeń strzelniczą (pewnie ma swoją nazwę, której nie znamy). Starszy pan – ani chybi autorytet wśród pozostałych – pomimo skończonego treningu specjalnie dla nas z wielką godnością daje dodatkowy pokaz dwóch mistrzowskich strzałów.
Jak przystało na łucznictwo Kyudo sposób poruszania się (szuranie bez odrywania stóp od ziemi w postawie wyprostowanej) oraz ubiór (jak na zdjęciach) został opracowany w dawnych wiekach i służył nie tylko ceremoniałowi, ale i ćwiczeniu ciała i ducha. Łucznik założył na prawą rękę rękawice (yugake) wyprodukowaną ze skóry jelenia i podniósł łuk (yumi).
Wypuszczona strzała wydała niepowtarzalny odgłos. Nie do pomylenia z jakimkolwiek innym dźwiękiem. Pozostanie w naszych uszach na zawsze. Suchy dźwięk lotu i miękki dźwięk wbijania strzały w cel. Siła naciągu cięciwy wynosi ok. 12 kg , więc trzeba mieć opanowaną technikę napięcia mięśni i regulacji oddechu. Sensai strzały oddał i z wielką godnością poszurał na zaplecze zostawiając nas pod autentycznym wrażeniem.
4 komentarze
Janusz
14 kwietnia 2017 o 07:01Strasznie fajny ten Wasz blog. Mamy sporo wspólnych wspomnień 🙂
Co do kyudo – macie „pod nosem” we Wrocławiu możliwość spróbowania tej szlachetnej dyscypliny!
Polecam serdecznie!
http://kyudo-wroclaw.pl/
A najlepiej zajrzyjcie na trening w Obornikach (najbliższy 23.04). Możecie zabrać znajomych 🙂
Do zobaczenia (mam nadzieję)!
Mireccy
14 kwietnia 2017 o 07:46Dziękujemy! To wspaniała nagroda usłyszeć miłe słowa. Pokaz wrocławskiej sekcji kyudo oczywiście widzieliśmy i bylismy zachwyceni. Na trening nie zdążymy, shinkanseny na trasie Tokio-Oborniki Śl. nie jeżdżą zbyt szybko 🙂
Z przyjemnością skorzystamy z zaproszenia z połowie roku (jeżeli wówczas też będą się odbywać treningi). Arigato gozaimasu!
Janusz
14 kwietnia 2017 o 12:55Możecie zajrzeć na zwykły trening (co tydzień). W Obornikach mamy raz w miesiącu większą salę więc i ludzi trochę więcej się zlatuje. Powinniście spróbować kyudo. Bardzo japońska to sztuka 🙂
Mireccy
14 kwietnia 2017 o 16:01Dziękujemy! Do miłego zobaczenia!